Forum FiestaKlubPolska -

Sport w FKP - Nasz debiut w rajdach turystycznych :)

kubas - 25 Maj 2009, 09:22
Temat postu: Nasz debiut w rajdach turystycznych :)
Może kogoś zachęcimy do tej formy spędzania wolnego czasu :)

DEBIUT – punkt widzenia pilotki

BYŁO…
Na długo przed myślenie i szukanie możliwości spędzania wspólnie z małżonkiem wolnego czasu. Pada pomysł: coś z autami.
1. Był Kadet Tuning Klub ale krótko, popsuła się atmosfera w klubie, upadło
2. Jest Ford Windstar Klub – ogranicza się do forum i jednego zlotu w roku – zbyt duży rozrzut po kraju
3. Będzie: AW , rajdy turystyczne
Duże wahanie i sceptycyzm, że za trudne i że będzie jak w KTK, fajnie ale krótko. Mąż namawia, szuka wiadomości w necie, narzuca się znajomym rajdowcom, w końcu zapisuje na rajd eleganta. Dalej szybka nauka, natłok informacji i nerwy.
JEST…
Niedziela, 11:20, wjeżdżamy na Plac 20 Października, nikogo nie znamy. Nerwy i zwątpienie rosną. Zjeżdżają się załogi, jest miło i sympatycznie, do czasu odprawy – krótkie info o trasie powoduje załamkę i wytyczenie jednego celu – ukończyć rajd. Startujemy, itinerer z natury czytelny, więc nie jest najgorzej. Schody zaczynają się gdy trzeba znaleźć trzy „żółte trójkąty”. Szukamy i szukamy…w końcu olśnienie – jedź prosto jak nie ma innej wskazówki – i poszło.
Następny problem już z mapą (jak się okazało dopiero na mecie) ominięcie strzałek i lawinowo pomyłki. Później czytelnie, szukanie kurek no i prawdziwa zabawa w Nowinkach i Drużynie: trochę z itinerera, trochę na dedukcję a trochę za innymi…Dalej mkniemy bo przez błądzenie czas nas ciśnie. Kolejna mapa, niby wszystkiego mniej, a jakby gorsza, może ze względu na ubogą szatę graficzną. Jeszcze kółka w Żabnie (oczywiście wykonane niepoprawnie) i meta, i śniadanie prawie w gardle. Na koniec jeszcze najgorsza wtopa – brak zaznaczenia w notatkach zadań, więc mimo ich rozwiązania nie możemy wpisać ich na kartę. Aż do ogłoszenia wyników na przemian radość: udało się i to o czasie, fajna atmosfera, wspólne rozmowy i wymiana wrażeń, no i smutek: tyle pomyłek. W końcu wyniki – szok – nie jesteśmy ostatni ! Wielki szacunek dla zwycięzców – zero punktów na PKP’ach.

BĘDZIE …
Kolejne rajdy, bo fajna atmosfera i fajni ludzie, no i chyba super wspólna pasja…

DEBIUT – punkt widzenia kierowcy

O starcie w rajdzie turystycznym myśleliśmy (czyli jak Kuba i moja żonka Karolina) już jakiś czas temu…znaczy ja myślałem a moja połowica podchodziła do tych pomysłów z umiarkowanym zrozumieniem…ale cóż…nigdy nie było czasu i zawsze było coś innego w planach.
Aż do tego roku. Najpierw była myśl – zapisujemy się do AW i zobaczymy co dalej. Potem była następna myśl…najpierw zobaczmy jak to jest i z czym to się je – startujemy w rajdzie turystycznym. Bo zapisać się i dalej nic to potrafi chyba każdy. A my chcieliśmy powalczyć…może nie od razu o pudło, może nawet nie o pierwszą dziesiątkę…bądźmy szczerzy…to dość odległe cele. W naszym debiutanckim rajdzie z okazji dni Mosiny, założyliśmy sobie trzy cele, takie nasze minimum – po pierwsze dojechać, po drugie zmieścić się w limicie czasowym. Moim skromnym celem było zaliczenie próby sprawnościowej…a myślę że oboje gdzieś tam po cichu liczyliśmy na zajęcie lepszego miejsca niż ostatnie. Choć oboje sobie zgodnie twierdziliśmy że nawet ostatnia pozycja będzie nas zadowalała 
Po decyzji o starcie w rajdzie reszta poszła lawinowo – najpierw wysłanie zgłoszenia a potem małe korepetycje u naszych doświadczonych rajdowo sąsiadów – p. Michalaków – powiem szczerze – ogrom wiedzy i nowych pojęć jaką nam świerzakom zaserwowali trochę nam zamąciła w główkach – do tej pory np. choinka kojarzyła się nam jednoznacznie ze świętami…a tu niespodzianka  Jednak jak się okazało po kilku dniach rycia po necie to co Oni nam pokazali i wytłumaczyli to był tylko wierzchołek góry. Jednym słowem im było bliżej godziny startu tym my mniej wiedzieliśmy (takie mieliśmy przynajmniej wrażenie) i tym bardziej byliśmy zestresowani. Ale cóż…powiedziało się A trzeba powiedzieć i B. Raz kozie śmierć. Entliczek pętliczek….
Nadszedł w końcu długo oczekiwany dzień naszego pierwszego startu. Rano do 10 było jeszcze ok…sprawdziłem sobie w mojej fofi (to zdrobnienie mojej fiestki )wszystkie płyny, powietrze. Potem zaczęła się powoli nerwówka i szukanie ekwipunku który jeszcze wczoraj był na swoim miejscu. Ale co tam. W końcu ruszyliśmy na miejsce zbiórki. Z taką pewną dozą nieśmiałości wjechaliśmy na plac bo wiadomo – wokół większość ekip które się znają a my obcy. I tu pierwsze naprawdę bardzo miłe zaskoczenie – nie jesteśmy obcy – jesteśmy swoi  i tak się od początku czujemy. Nie poprawia to wprawdzie naszego nastawienia co do zajęcia ostatniego miejsca (no bo jak nie my to kto ma je zająć ?) ale przynajmniej jest miło. Rejestrujemy się u komandora, dostajemy dokumenty (mam je wprawdzie od kilku dni w domu – internet to cudowna rzecz, a regulamin i schemat próby na szczęście jest dostępny na stronie. Oprócz tego mam jeszcze kodyfikator PZM (a co tam hehe) i kilka map które jak nam się wydawało mogą się przydać – nie przydały się.
Teraz oczekiwanie na start. Minuty dłużą się niemiłosiernie. W końcu nasza kolej. Ruszamy. Itinerer jaki dostajemy wygląda wbrew pozorom dość normalnie. Wprawdzie jest trochę zmiksowany ale co tam…trzeba ruszać.
Powiem szczerze że obawialiśmy się takiego rodzinnego rajdowania z jednego powodu – możliwości braku komunikacji lub też ze zbyt gwałtownego jej przebiegu. Ale wbrew pozorom pomimo pierwszego PKP’a na którego pomimo komendy mojej pilotki (to ja jestem fizyczny czyli kierowca a Karolina to umysłowy – pilot) pojechałem prosto – no bo po co skręcać w ślepą uliczkę ? Była „runda karna” i od tego miejsca co powiedziała mi moja pilotka było święte.
Dalsza część rajdu przebiegała w miarę dobrze. Zdawaliśmy sobie sprawę że pewnie nie wszystko poszło nam tak jak przewidział organizator, ale zasadniczo im dłużej jechaliśmy tym bardziej byliśmy z siebie zadowoleni. Mnie wprawdzie popsuł trochę humor moment zawalenia próby sprawnościowej – na sucho wychodziło wszystko prawie perfekcyjnie, a tu od razu źle wjechałem w pierwszy wiraż a potem to już lawinowo. Nie pomógł nawet nocny trening na mosińskim rynku. Pocieszam się że z załóg które dostały za próbę tzw „taryfę” ja byłem najlepszy  No bo co … zawsze trzeba szukać pozytywów.
Jednak humorek poprawiał mi się z każdym zaliczonym PKP czy zadaniem…ważne że jedziemy do przodu i się nie gubimy za bardzo. No i cieszymy się jak dzieci po tym jak nie możemy się w kilku miejscach odnaleźć by za chwilę się cofnąć, pojechać raz jeszcze i … i jest właściwa droga !
No i najważniejsze – komunikacja pilot – kierowca działa bez zarzutu.
Nie będę opisywał całego rajdu…każdy kto w nim jechał wie jak było i że dzięki Komandorowi nie było wcale łatwo. Ale warto było. Sprawdziliśmy się jako załoga. Dojechaliśmy na metę bez skracania trasy. Zmieściliśmy się w czasie. Radość troszkę zmąciła moja porażka w próbie zręcznościowej i nieuwaga przy przepisywaniu itinerera na czysto…ale cóż – uczymy się na błędach. Szkoda że na własnych .
Z niecierpliwością oczekiwaliśmy na wyniki…wprawdzie dalej sobie wmawialiśmy że ostatnie miejsce i tak będzie ok., ale chyba oboje liczyliśmy na więcej…Obiadek. Liczenie punktów. Idziemy na trawkę troszkę się odstresować…teraz dopiero czujemy zmęczenie – ja fizyczne (wiadomo – pracownik fizyczny hehe) a Karola psychiczne…teraz wychodzi ciągła uwaga i skupienie.
W końcu są wyniki i poprawne rozwiązania…oglądamy je w skupieniu. Okazuje się że na następny rajd bierzemy też linijkę, bo nie każda trasa którą jedzie się szybciej okazuje się najkrótszą…ale to wychodzi dopiero po obejrzeniu wzorcowych map i tras przejazdów. Teraz wyniki…podchodzimy dość niepewnie. Zgodnie z zaleceniem znalezionym w necie szukamy się od dołu tabeli. Nie jesteśmy ostatni !!! Wyżej, wyżej….jest – pozycja 16. Na 24 startujących dla nas to sukces. Jest super.
Teraz już tylko rozdanie nagród i do domku.
Jedno już wiemy – w następnym rajdzie też startujemy.

Karolina i Kuba

więcej na http://www.aw.mosina.org/20090524elegant.html
stronka jest jaka jest - za jakiś czas będzie przebudowana :)

MaRo - 25 Maj 2009, 20:03

Ja w tego typu imprezach uczestniczę od kilku ładnych lat i powiem że jest ciekawie.
Ostatnia większa odbyła się 2 weekendy temu w Bydgoszczy - niestety z powodu komunii na której musiałem być nie mogłem się tam zjawić i pojechał sam ojciec.
Ponieważ była to jedna z głównych imprez w roku trwała 3 dni.

Jak by ktoś chciał jakieś informacje lub obejrzeć zdjęcia to zapraszam na stronę klubu TM z mojego miasta: http://www.motoklub.elb.pl/

trzeci - 26 Maj 2009, 09:21

Gratki kubas dla Ciebie i Karoliny za udany debiut <oki>
Niech powisi to w Hyde, ale jakby co to przypomnij sowie lub mi, żeby to przenieść na stałe do działu Sport bo Hyde mamy TimeOut.
Powodzenia w kolejnych startach.
Pozdro ...

kubas - 26 Maj 2009, 09:51

MaRo, to mam nadzieję że co jakiś czas powymieniamy doświadczenia :)
trzeci, jasne że przypomnę :)

Brook - 26 Maj 2009, 10:28

kubas, gratuluję i życzę powodzonka w dalszych startach :)

może kiedyś się nawet spotkamy na jakimś turystyku :hihihi:

MaRo - 26 Maj 2009, 13:27

kubas napisał/a:
MaRo, to mam nadzieję że co jakiś czas powymieniamy doświadczenia :)


Nie ma problemu
Już teraz mogę zaprosić do Bełchatowa na XXX Ogólnopolski Zlot Turystów Zmotoryzowanych “Energetyk 2009” - Słok który odbędzie się w dniach 2009.08.29-30.

Jest to jedna z lepszych i większych imprez tego typu w Polsce.

kubas - 26 Maj 2009, 13:51

dzięki za zaproszenie, ale w tym sezonie to raczej odpuścimy tego typu imprezy poprzestając na lokalnych rajdach których jeszcze kilka będzie...a jak nabierzemy doświadczenia i wogóle - to czemu nie :)

Brook, MaRo, myślę że prędzej czy później gdzieś na jakimś turystyku się spotkamy :)

Żółwik Tuptuś - 26 Maj 2009, 18:20

kubas, miałem okazję poznać ludzi z A.W. ( głównie właśnei z Mosiny :) ) i pojeździć w organizowanych przez nich rajdach :) . Zawsze wspaniała atmosfera , dobra zabawa i miło spędzone chwile :) .

Fajne to były czasy .

Cieszę się że złapałeś bakcyla i powodzenia w dalszych startach :yes:

kubas - 26 Maj 2009, 20:15

Żółwik Tuptuś, znasz Gosię i Michała Michalaków albo Marcina Wojcieszaka albo Irkę Rybarczyk może ? :fox:
Żółwik Tuptuś - 26 Maj 2009, 20:58

kubas, - chyba tylko Marcina ( choć nie pamiętam jak ma na nazwisko ) sympatyczny facet , dobrze odżywiony , z zarządu A.W. ? to o niego chodzi ?

Opisz mi resztę , czym jeżdżą i jak wyglądają , może kogoś znam , ale nie aż tak oficjalnie .

Jeżdżą tam jeszcze ludzie Nubirą ( srebrna z maską przednią innego koloru ? ) a może na PKC-ach pojawia się Blondynka o ujmującym uśmiechu i jej mąż wysoki jak tyczka jeżdżący starym Oplem Kadettem z logo Mosiny na tylniej klapie ?

kubas - 26 Maj 2009, 22:10

no właśnie wymieniłeś Gosię i Michała (ci od kadeta...to zresztą teraz nasi sąsiedzi - mieszkamy dwa domy obok siebie hehe)
Żółwik Tuptuś - 26 Maj 2009, 23:11

Heh - :)
MaRo - 2 Lip 2009, 01:01

Może nie do końca post odnoszący się do turystyki, ale o imprezie organizowanej przez klub zajmujący się głównie turystyką (inna sprawa, że lepszego miejsca znaleźć nie mogłem):

Cytat:
20 czerwca na terenie “Barbórki” przy ulicy Kolejowej (w Bełchatowie) odbył się X Jubileuszowy Zlot Ratowników Drogowych PZM Okręgu łódzkiego.
Zlot rozpoczął się szkoleniem ratowników zgodnie z “Instrukcją Szkolenia Głównej Komisji BRD PZM”.
Szkolenie miało na celu utrwalenie wiedzy i umiejętności praktycznych ratowników biorących udział w Zlocie. Kandydaci na ratownika, po egzaminie, stali się Ratownikami Drogowymi PZM.
Wiedza zdobyta w trakcie szkolenia została utrwalona w trakcie ćwiczeń pod okiem instruktorów.


Ze swojej strony dodam, że w imprezie wzięło udział 30 zawodników.
Może nieco nie skromnie pochwalić się mogę, że udało mi się wywalczyć 3 miejsce.

Impreza dość ciekawa, a co najważniejsze dobra okazja do zapoznania się i przećwiczenia umiejętności, które każdemu z nas - kierowców - mogą przydać się na drodze.

Jako ciekawostka kilka zdjęć:




kubas - 27 Lip 2009, 11:29

no to przyszedł czas na kolejny rajd....oto nasza relacja:

Jedną nogą w niebie ....

W zasadzie można powiedzieć, że tematem przewodnim tego rajdu stało się pojęcie "niebo" i wszelkie jego zamienniki, odpowiedniki a nawet przeciwieństwa (czyli całe to "kochane" bogactwo naszego języka). A oto dlaczego...:

1. Patronem był św. Krzysztof i to jego osoba snuła się za wszystkimi załogami podczas całego rajdu jak taka chmurka na
niebie.
2. Przed rajdem odbyło się święcenie dokonane przez proboszcza ks. Majkę, czego uzasadniać myślę z niebem nie trzeba.
3. Komandorem rajdu był Krzysztof Szukała, który przygotowując rajd odwalił kawał piekielnie dobrej roboty, choć w efekcie końcowym wkradło się kilka błędów, a może raczej pewnych nieścisłości, co zaowocowało licznymi protestami, które szanowny komandor przyjął na tzw."klatę" z niebiańskim spokojem.
4. Rajd jak droga do nieba lekki nie był (ale nikt nie mówił, że będzie lekko). Trzeba było uważać na licznik, wypatrywać odpowiedzi na liczne pytania, osobiście poszukiwać po zagajnikach pytań, zwiedzać, oglądać, zapisywać, zapamiętywać, zaliczyć z prędkością błyskawicy próby sprawnościowe czy rekreacyjne. A ponieważ rajd trwał długo i nasze ciała i umysły wystawione zostały na nieludzki wysiłek, wszyscy byli piekielnie zmęczeni i kubek gorącej kawy i ciepła strawa na mecie stał się rajem na ziemi ... nie muszę chyba dodawać że jedzonko jakie nam zaserwowano to jakby raj w gębie :)
5. Po wywieszeniu wzorcowej karty drogowej na orgaznizatorów spadła masa pytań jak grom z ajsnego nieba...
6. Po wywieszeniu wyników wstępnych niektórzy poczuli się jak w siódmym niebie (wierzcie nam - wspaniałe uczucie być na pudle)...inni natomiast z diabelską zaciętością uderzyli do stolika sędziowskiego walczyć o swoje.
7. Po wywieszeniu oficjalnych czyli ostatecznych wyników sytuacja diametralnie się zmieniła - wszakże powiedziano że ostatni będą pierwszymi a pierwsi ostatnimi. No i z niebiańskich obłoków spadliśmy w czeluści piekielne (łza się zakręciła w oku za tym pucharkiem ...)
8. Pomimo burzliwego czasu oczekiwania na wyniki uczestnicy zgodnie "rozgrzeszyli" komandora, który chyba lekko podłamał się widząc burzę jaka się rozpętała. Jednak większość zgodnie stwierdziła, że koniec końców Krzysio ma robić kolejny rajd...więc słonko znów zaświeciło na nieboskłonie :)

Czajeczki

Najpierw święcenie autek...


odprawa przed rajdem


oto my czyli Czajeczki w komplecie :) = karola - pilot, kuba - driver, z tyłu pomagacze Maxiu i Marcelek


na próbach sprawnościowych


i ogłoszenie wyników...

trzeci - 27 Lip 2009, 11:36

Fajna relacja :-)
Gratuluję udanej zabawy, widać że już łykneliście bakcyla.
Pozdro ...

kubas - 27 Lip 2009, 11:39

oj tak :)
Żabcia - 27 Lip 2009, 12:13

najważniejsza świetna zabawa - jak widać po zdjęciu nr 3 :) super

kubas napisał/a:
No i z niebiańskich obłoków spadliśmy w czeluści piekielne
- to jak ostatecznie uklasowała się reprezentacja?
kubas - 27 Lip 2009, 12:19

heh...20 miejsce na chyba 30 załóg w tym w ilości około 1/3 ogółu były załogi startujące w mistrzostwach polski i europy...ale jak na debiutancko sezon podchodzimy do tego z dużą dozą rezerwy i na razie uczymy się na błędach :)
MaRo - 28 Lip 2009, 00:51

To ja tylko tak szybko nadmienię, że w ostatni weekend sierpnia odbędzie się w Bełchatowie XXVII OGÓLNOPOLSKI ZLOTU TURYSTÓW ZMOTORYZOWANYCH “ENERGETYK 2009”

Zgłoszenia przesyłać można do 10 sierpnia.
Szczegółowe informacje na temat świadczeń, wysokości wpisowego, miejsce i daty rozpoczęcia znaleźć można w regulaminie: http://energetyk.turystyk...ergetyk2009.pdf

kubas - 28 Lip 2009, 09:07

w tym roku to jeszcze za wysokie progi jak na nasze nogi :) ... ale w przyszłym pewnie się skusimy :fox:

[ Dodano: Sob Sie 29, 2009 23:40 ]
tym razem tylko link i tam są fotki....dodam tylko że byłem głównym koordynatorem stanowiska AW na tym festynie.... :yes:

http://aw.mosina.org/2009...na_waskiej.html

MaRo - 3 Wrz 2009, 20:54

To i ja dorzucę od siebie zdjęcia z zeszłego weekendu:
XXX Zlot "Energetyk" w Bełchatowie

http://energetyk.turystyk...getyk_2009.html

I jak by kogoś interesowało to ze strony klubowej oficjalne podsumowanie Zlotu:

Cytat:
Dzisiaj zakończył się XXX Jubileuszowy Ogólnopolski Zlot Turystów Zmotoryzowanych “Energetyk 2009”.

Uroczystość rozpoczęcia Zlotu odbyła się na rynku starego miasta w Piotrkowie Trybunalskim, w obecności gościa honorowego - Wiceprezydenta Miasta Piotrkowa.

Po uroczystości, pod opieką dwóch przewodników, uczestnicy Zlotu zwiedzili Piotrków.
Przed wyruszeniem na trasę sędziowie sprawdzili wyposażenie pojazdów. Niektórzy turyści dowiedzieli się przy okazji, że gaśnica jest wyposażeniem obowiązkowym. Trasa Zlotu biegła poprzez miejsca pamięci poświęcone Wojnie Obronnej września 1939 r.
Z Piotrkowa, na podstawie itinerera, motorowcy dotarli do Woli Krzysztoporskiej. Tam, po obiedzie, popisywali się umiejętnością udzielania pierwszej pomocy w razie zatrzymania akcji serca i odpowiadali na pytania z ratownictwa drogowego.
Dalej, dzięki wskazówkom nawigacyjnym, dotarli do hotelu “Wodnik” w Słoku, odpowiadając po drodze na pytania z 30 letniej historii Klubu “Energetyk”, wiedzy krajoznawczej, motoryzacyjnej, historii i geografii Polski. Na mecie odbyła się jeszcze próba sprawnościowa i ostatni z testów - test pytań z trasy Zlotu.
Wieczór wypełniło spotkanie przy grillu z muzyką i tańcami.

Drugi dzień zmagań przebiegł pod znakiem rozrywki i zabaw towarzyskich. Na pięciu punktach kontrolnych rozmieszczonych w okolicy hotelu “Wodnik” turyści wykazywali się zręcznością, refleksem i spostrzegawczością.

Ostatecznie Zlot zakończył się indywidualnym zwycięstwem załogi Basi i Marka Pisańczuków przed Magdą i Jarkiem Smolarkami (obydwie załogi z KTM “Start” Pabianice) oraz Janem Przybyłą i Dariuszem Piesiakiem z DKTM Dąbrowa Górnicza.
Drużynowo I miejsce zdobyli turyści z KTM “Start” Pabianice, II z DKTM Dąbrowa Górnicza a III drużyna “Piratów” z Warszawy.
Najliczniejszą drużynę wystawił DKTM, co uhonorowano stosownym pucharem, zaś najlepszą załogą z Bełchatowa był team Kasi i Krzyśka Litwickich, za co otrzymali puchar naszego Patrona Medialnego - Telewizji Kablowej Bełchatów.

Uczestnicy Zlotu odebrali nagrody i upominki, których głównym fundatorem był sponsor naszego Klubu - PGE Elektrownia Bełchatów S. A. Fundatorami nagród byli też: Starosta Powiatu Bełchatowskiego, Prezydent Miasta Bełchatowa, Z.O. PZM w Łodzi, Związek Zawodowy Pracowników Elektrowni Bełchatów, Związek Zawodowy Remontów Energetyki i oczywiście nasz Klub.

W zlocie wzięło udział 123 turystów w 34 załogach, które reprezentowały 11 drużyn klubowych.

Zlot, z racji swej ogólnopolskiej rangi, był też okazją do wręczenia wyróżnień. Zbigniew Biedny otrzymał odznakę Zasłużony dla PZM, Zbigniew, Dariusz, Jolanta Biedni oraz Alina i Paweł Wojtczakowie otrzymali odznaki Dużą Złotą “Turysta Przyrodnik”, Marek Młynarczyk otrzymał “Honorową Odznakę Ratownika Drogowego”, Grażyna i Stefan Jarmakowscy otrzymali odznaki MOT “Za Wytrwałość” oraz Brązową Odznakę Zasłużony Działacz FSE. Stefan Jarmakowski otrzymał odznaki pośmiertnie, a odebrała je Jego żona, Grażyna. Sławomir Saktura otrzymał Brązową Honorową Odznakę PZM.
Odznakę Turystyczno-Krajoznawczą Regionu Piotrkowskiego w stopniu Brązowym przyznano Józefowi Wrzeszczańskiemu z “Motomedyk” Płock, w stopniu srebrnym Mateuszowi Wojtczakowi i Kacprowi Biednemu, a złotą otrzymał Jerzy Henryk Karwowski z “Motomedyk” Płock.

Uroczystego zakończenia Zlotu dokonał, wypowiadając stosowną formułę, Członek Zarządu PGE Elektrowni Bełchatów S. A., Dyrektor Techniczy - Waldemar Szulc.

Imprezę zorganizowało i czuwało nad jej przebiegiem 25 członków Klubu Motorowego “Energetyk”:
Biedny Zbigniew - Komandor
Ratajski Mirosław V-ce Komandor
Biedny Dariusz - Sędzia Główny
Domagała Jacek - Zast. Sędziego Gł.
Papuga Stanisław - V-ce Komandor ds. logistyki
Kozłowski Krzysztof - V-ce Komandor ds. trasy
Bożek Elżbieta - V-ce Komandor ds. finansowych
Antczak Jerzy - V-ce Komandor ds. organizacyjnych
Młynarczyk Marek - V-ce Komandor ds. inform. i mediów
Wojtczak Paweł - V-ce Komandor ds. technicznych
Młynarczyk Iwona - Sekretariat
Kozłowska Beata - Sekretariat
Wojtczak Alina - Sędzia
Wojtczak Mateusz - Sędzia
Biedna Jolanta - Sędzia
Domagała Bożena - Sędzia
Domagała Maciej - Sędzia
Antczak Elżbieta - Sędzia
Figura Alina - Sędzia
Figura Sławomir - Sędzia
Papuga Lucyna - Sędzia
Bożek Stanisław - Sędzia
Kajdaniak Zenon - Sędzia
Dziadzio Tadeusz - Sędzia
Litwicka Bożena - Sędzia


Mojej załodze udało się uplasować w środku stawki :jupi: :hihihi:

trzeci - 4 Wrz 2009, 11:40

MaRo napisał/a:
Mojej załodze udało się uplasować w środku stawki :jupi: :hihihi:

No to gratki, oby następnym razem było trochę wyżej ;-))
Pozdro ...

kubas - 21 Wrz 2009, 14:18

„Dziwny jest ten świat…”

Czesio Niemen śpiewał nam przed laty, jaki dziwny jest ten świat i wszyscy doskonale wiedzieli, że chodziło o tamten ustrój, tamtych ludzi, tamten świat. Ale tak naprawdę wszyscy po latach wiemy, że to piosenka ponadczasowa i ponadwymiarowa, bo pasuje do każdej sytuacji…choćby i do dzisiejszej.

Rano ¾ naszej załogi (ja i bliźniaki) obudziliśmy się w nastrojach wysoce antyrajdowych. Jedynie kierowca czyli Kuba tryskał energią, co tym bardziej nas denerwowało. Wyjechaliśmy po czasie, a jeszcze trzeba było te środki czystości kupić…Krótka ale zdecydowana i treściwa wymiana zdań:
- ja: że już i tak jesteśmy spóźnieni
- Kuba: że może od razu zawróćmy do domu

Po czym start z wielkim piskiem, jeszcze głośniejsze hamowanie i wysiadka…pod marketem po środki czystości.

Na placu przy delegaturze nastroje siadały z minuty na minutę, aż dziw, że wystartowaliśmy. Pesymizm pogłębiał się z każdą chwilą w oczekiwaniu na naszą kolej na start…a że mamy numerek 16 to chwilę to trwało…
W końcu nasza kolej…Na starcie nasze założenia ograniczyły się do myśli, że na pewno przegramy a naszym głównym celem zostało ukończenie rajdu (tu była również alternatywa – w razie „W” dojechać po prostu do mety choćby tylko i na jedzonko). No i nasz kierowca obrał sobie za cel dobry przejazd na SZ czyli próbie samochodowej…o dziwo – jechał wolno (aż nienormalnie jak na niego) i asekurancko a i tak uplasował się gdzieś w czołówce.

Wyruszyliśmy…Rajd z mapą czyli typowa nawigacja…Wyznaczamy trasę (tak, tak…w przeciwieństwie do strzałek tu można robić to razem) i jedziemy…Jednak constans w postaci popularnego „ustępu” burzy wszelkie nasze ustalenia i zabawa zaczyna się od początku. Ale frajda ! Co dziwniejsze tam, gdzie wydawało się, że będzie krótko i łatwo wcale tak nie było i oczywiście na odwrót. Jednak najdziwniejsze i najzabawniejsze było to, że co jakiś czas mijały nas inne załogi, z różnych stron i pewnie każdy z nas był pewien , że to właśnie on jedzie dobrze.

W końcu meta – super, że dopiero tu na luzie i bez stresu o straty czasowe można było zaliczyć próby rekreacyjne. Oczywiście, jak to w życiu przewrotnie i dziwnie, w próbach szło nam lepiej niż w ostatecznym podejściu (siatkówka)…ale przecież wszystko jakieś takie dziwne jest…Nawet pogoda jak na wrzesień była dziwnie nam sprzyjająca…Na szczęście w pozostałych konkurencjach nasz kierowca stanął na wysokości zadania i plasował się w czołówce (rzuty do tarczy można powiedzieć, że były na luziku w porównaniu do próby na torze przeszkód…tam wszyscy czuli się „przeczołgani” przez koleżankę Anię – Aniu - tak trzymać !!!)

Po wymianie wrażeń z innymi rajdowcami, już wiemy, że nie mamy kilku PKP’ów, a po wywieszeniu „wzorcówki” karty drogowej i mapy, okazuje się, że i na trasie w pewnym momencie popłynęliśmy. Ale co tam, myślimy sobie, cel osiągnięty, rajd ukończony a z założenia i tak miała być przegrana. Ale, ale …nie: po ogłoszeniu wyników okazuje się, że zajęliśmy 5 (słownie: PIĄTE) miejsce – radocha i zadowolenie, a nawet satysfakcja, bo to w końcu dopiero nasz czwarty występ (nie liczymy „Szpota” bo tego rajdem nazwać nie można) a typowo nawigacyjny pierwszy. Więc jak na debiut – jak dla nas jest super.

No i niech mi ktoś powie, że Czesio (ale nie ten z Włatcuf móh) nie miał racji śpiewając „Dziwny jest ten świat”. Nie muszę chyba dodawać, że do domu wróciliśmy w radosnych nastrojach (i to wszyscy).


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group